środa, 25 stycznia 2012

Jak jednak zaczęłam coś publikować.

MMŻ gęgał dalej, czyli wspierał i namawiał. Nawet chyba nie wiedział, że założyłam blog. Nic na nim nie było, to się nie chwaliłam. Wreszcie mnie zdenerwowało. W sumie nie wiem co: czy gęganie, czy to że to się tak odwleka. Trudno. Uznałam, że nigdy nie osiągnę stanu idealnego, że zawsze będzie tak, że jeszcze czegoś będę chciała się nauczyć. Najwyżej się nie uda, a co tam. (Oczywiście bym chciała, żeby się udało i żeby blog był genialny - marzenie ściętej głowy :D ). ZMOBILIZOWAŁAM SIĘ.
No tak, ale chciałabym, żeby blog jakoś wyglądał.
Wlazłam w tego bloggera i stwierdziłam, że muszę mieć szablon.
Hm, tylko jak to zrobić. Zdolności plastycznych specjalnych nie mam. Poodgapiałam. Po prostu pooglądałam sobie inne blogi i zobaczyłam, co mi się podoba i spróbowałam coś wymyśleć.
Wybrałam szablon prosty, tylko go trochę pozmieniałam. W Zaawansowanych poustawiałam trochę kolorów. W układzie pododawałam trochę gadżetów. Na razie może być.
Napisałam pierwszy post i opublikowałam.
Rozważywszy brak czasu i chęci, zmierzyłam siły na zamiary i postanowiłam, że będę publikować co najmniej jeden post w tygodniu. Gdzieś kiedyś słyszałam, że podobno najlepiej to robić w środę - tylko nie wiem dlaczego. Nic to, w końcu się dopytam, pamiętam kto to mówił. Na razie niech będzie środa. Tyle założenia. W grudniu trochę mi nie wyszło - było częściej ;).

Co masz zrobić jutro perfekcyjnie, zrób dzisiaj wystarczająco dobrze. Nauczysz się też robiąc.

Wybrałam platformę. Bloggera.

Wybrałam platformę. Bloggera.
Ciekawe dlaczego?
Wcale nie zrobiłam badań, która najlepsza. Nawet nie poczytałam forów na ten temat. Teraz się zastanawiam dlaczego? Po prostu nie wpadłam na to. A może było mi szkoda czasu?
Jakąś decyzję musiałam podjąć.
Jest parę blogów kulinarnych, do których czasami zaglądam. Większość jest na bloggerze. Uznałam, że jak owca za przewodnikiem udam się tam, gdzie większość.
Na razie nie jest źle. Widzę więcej plusów niż minusów.

A poza tym, jak ktoś coś w google'u wyszukuje, to mój blog jest jakoś przez niego pozycjonowany. To wartość dodana. Tylko nie wiem, czy aby przypadkiem mi się nie wydaje...

Mam pomysł, chcę, ale...

Gotowanie jest moją pasją. Lubię smaczne jedzenie. Smaczne koniecznie. Mało tego: w moich klimatach. Aby jeść dobrze, zaczęłam gotować. I czytać o jedzeniu: książki, czasopisma. I próbować. Byłam w tym coraz lepsza - cóż lata praktyki. A poza tym mnie to bawi - to też ważne.
Zaczęła się era blogów, a w mojej głowie myśl, jak żmijka, że może ja też... Myśl kiełkowała długo. Chyba największą przeszkodą był brak zdjęć. Wreszcie wspierana przez MMŻ (czyli Mężczyznę Mojego Życia) - a właściwie to gęgał, że powinnam - zdecydowałam się.
To znaczy zdecydowałam się już dużo wcześniej, ale miałam mnóstwo ale:

  • ale może nazwa którą wymyśliłam, nie jest dobra
  • ale nazwa, którą wymyśliłam jest zajęta, a kolejna jest taka sobie
  • ale robię kiepskie zdjęcia
  • ale, choć się nauczyłam dużo o zdjęciach i mam lepszy aparat, to jeszcze nie umiem dostatecznie dobrze
  • ale nie mam światła do robienia zdjęć
  • ale nie mam czasu
  • ale nie wiem, na jakiej platformie założyć bloga
  • ale...
Skoczyłam na głęboką wodę. Zdecydowałam się, że już. Wybrałam nazwę, platformę i założyłam blog

  • Ale byłam dzielna. 
A potem minęło kilka miesięcy nica....