wtorek, 31 lipca 2012

Zadanie czerwcowe - manipulowanie czasem naświetlania a klimat.

Moja ulubiona manipulacja w fotografii, to manipulowanie przysłoną. Szczególnie przy zdjęciach jedzenia. Są zazwyczaj statyczne i efekty jakie chcę osiągnąć, to najczęściej mniejsza i większa głębia ostrości, a co za tym idzie większe i mniejsze rozmycie tła. Początkowo zwracałam uwagę na czas tylko pod kątem tego, czy muszę użyć statywu, czy mogę ryzykować zdjęcia z ręki i liczyć, że nie wyjdą poruszone - stara prawda mówi, że czas nie powinien być dłuższy niż ogniskowa (czyli np. przy obiektywie o ogniskowej 50 mm, maksymalny czas to 1/50 s).
Im dłużej jednak robię zdjęcia, tym częściej zdarza mi się zwracać uwagę na czas naświetlania i wręcz na nim skupiać się, by osiągnąć zamierzony efekt.
Tak też było ze zdjęciami do postu o robieniu jogurtu. Chciałam uchwycić i pokazać wlewane do garnka mleko i jogurt, ruch trzepaczki rózgowej, pokazać wsypywanie mleka w proszku. Przysłona stawała się mniej ważna.
Moja kuchnia jest strasznie ciemna. Praktycznie nie nadaje się do fotografowania bez światła sztucznego. Ot i problem. Mam tylko jedną lampę. Na małym statywie mocną żarówkę o barwie światła 5400 K. Jako jedyne źródło światła nie wystarcza. Zwykłych lamp nie chciałam wprowadzać (nie potrafię sobie wtedy satysfakcjonująco poradzić z barwami na zdjęciu). Z drugiej strony potrzebna mi była kuchenka - musiałam zdecydować się na kuchnię. Spróbowałam.
Chciałam uzyskać zdjęcia ascetyczne w swojej wymowie. Takie, żeby nic nie odciągało wzroku od robionego jogurtu. Jako tło wykorzystałam zwykły czarny karton kupiony w sklepie papierniczym - oparłam go o ścianę za garnkiem. Białe mleko, biały jogurt, czarne tło. Trochę za bardzo monotonnie. Dobrze byłoby wprowadzić jakiś kolor - na przykład czerwony. Wygrzebałam stary, praktycznie nieużywany już emaliowany garnek. Dodał uroku kompozycji. Naczynia emaliowane wprowadzają nastrój starej, dobrej, domowej  kuchni, prawda? Trochę przypadkiem (świetnie wypadło) miałam mleko w białym kartonie z czarnymi i czerwonymi akcentami. Jeszcze czerwony sweter - wszystko na razie zagrało.
Teraz przyszła kolej na sprzęt. Z lewej strony ustawiłam wspomnianą wyżej lampę. Z prawej największą z moich "blend". Aparat Canon EOS 5D z obiektywem EF 85/1.8 ustawiłam na statywie. Było jednak dość ciemno, a zależało mi na krótkich czasach. Zaryzykowałam małą czułość - ISO 1600. Tym aparatem mogłam sobie na nią pozwolić.
Po zrobieniu pierwszych paru zdjęć okazało się, że czerń kartonu ma mnóstwo odcieni i że niektóre odpowiadają mi bardziej, inne mniej. Po raz pierwszy skorzystałam z trybu manual i eksperymentowałam z różnymi przysłonami i czasem.

przesłona f/3,5 czas 1/80 - za jasne, czerń stanowczo nie jest czarna
przesłona f/3,5 czas 1/640 - za ciemne

przesłona f/3.2 czas 1/400 - widać szczegóły, tło jest czarne

Przysłona f/3.2 powoduje, że głębia ostrości jest dość mała. Nie chciałam jej już zmniejszać - i tak miałam kłopot z uchwyceniem ostrości w miejscu, na którym mi zależało. Czas 1/400 s to najkrótszy, jaki dawał satysfakcjonującą ekspozycję. Niestety wpadające mleko w proszku wygląda jak kreseczki, nie proszek. Żeby osiągnąć taki wygląd należałoby jeszcze skrócić czas naświetlania. Tym razem to nie wyszło, może następnym razem będzie lepiej. 

 przysłona f/3.2 czas 1/400

 Ten post dotyczy czerwcowego zadania Atrii z Ziołowego Zakątka. Totalnie się z nim nie wyrobiłam. Cóż, lepiej późno niż wcale...