poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Trzy rzeczy i kompozycja - zadanie kwietniowe.

Przyznam się, że miałam kłopot z tym zadaniem. Po pierwsze kompozycja, to coś, co nie zawsze mi wychodzi. Uczę się jej mozolnie, nie mam wrodzonej. Po drugie mój ścisły umysł nie bardzo wiedział, co oznaczają trzy rzeczy. Trochę z nim dyskutowałam (to rodzaj choroby: dyskutować ze swoim umysłem? :D ), ale wreszcie doszliśmy do wniosku, że dwa banany położone razem albo pokruszony chleb w szklance mogą reprezentować jedną rzecz (a nie, jak w przypadku chleba: mnóstwo).
Improwizacja, próbowanie, co zmienić, gdy zdjęcia nie wychodzą tak, by mi się podobały, sprawdzanie, czy może jakaś drobna zmiana poprawi ujęcie - tylko się utwierdziłam, że to dobra droga.
Zadanie Atrii zadaniem, ale oczywiście chciałam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Planowałam napisać post o wykorzystywaniu czerstwego pieczywa i przejrzałych bananów. Postanowiłam, że składniki leguminy będą bohaterami moich prób.

Na początku wyszła Cepelia. :D. Poetyka z lat 80' zeszłego wieku.

przysłona f/3.2

Wprawdzie bułka, która miała być najważniejsza wyszła wyraźnie, banany trochę mniej, a narcyzy już całkiem zamazane - to ok, ale ogólna wymowa wcale mi się nie podobała. Mimo, że teoretycznie kompozycyjnie wszystko było poprawne i wg. teorii trójpodziału i mocnych punktów.

Kombinowałam dalej. Postanowiłam zmienić kolorystykę, rekwizyty (doszedł tłuczek do mięsa, bo totalnie suchą bułkę zamierzałam nim potłuc) i ... znowu takie sobie. Mimo, że więcej się dzieje w dolnej 1/3 zdjęcia i na siłę w teorię trójpodziału można to zdjęcie wpasować. Mam wrażenie, że jednak bardzo na siłę...

przysłona f/7.1

Zmian ciąg dalszy. Kusiło mnie pomanipulowanie pustą przestrzenią. Potłukłam bułkę i wsypałam do szklanki, dodałam malutką szklaneczkę z jajkiem, zostawiłam banany. Pusta przestrzeń jest, ale znowu zdjęcie mocno bez rewelacji.

przysłona f/5.6

Kolejne zmiany. Zostawiłam jednego banana i zrezygnowałam z małej szklaneczki. Dalej bawiłam się pustą przestrzenią. I dalej coś mi do końca nie grało.

przysłona f/5.6

Postanowiłam spionizować banana. 
Było ciekawiej. Nawet mi się trochę podobało ;). Tyle, że zgłupiałam. Jakoś nie bardzo potrafiłam stwierdzić, czy zastosowałam reguły trójpodziału, czy nie... Wrzuciłam więc zdjęcia na forum. Zgadzam się z werdyktem, najfajniejsze jest górne prawe. Choć mi i Prezydentowej podoba się też dolne prawe. 


wszystkie zdjęcia przysłona f/5.6

Na koniec zdjęcie, które wybrałam do pokazania, jako realizację zadania. Bardzo ważne powinno być potluczone pieczywo - tam jest ostrość. Ważny też banan. Na pierwszym planie, aczkolwiek trochę nieostry.  Wylądował tu a nie gdzie indziej, bo po prostu mi się w tym miejscu najbardziej spodobał (mam parę zdjęć z innym jego położeniem). Jajko było tą trzecią wymaganą rzeczą. Trochę żartem. Choć dodało uroku - podwyższyło optycznie szklankę z bułką. Przyznam się, że kompozycja z trzech elementów jest dla mnie trudna. Wychodzi mi zazwyczaj poprawna i nieciekawa. Wolę ich mniej lub więcej. 

przysłona f/5.6

Fotografowałam aparatem Canon EOS 5D z obiektywem EF 50/1.8

Fotografia kulinarna

Robiąc zdjęcia do zadania kwietniowego nauczyłam się, że warto cały czas pamiętać, co ma być na zdjęciu najważniejsze. Mocno ułatwia to kompozycję. 


sobota, 21 kwietnia 2012

Denerwuje mnie..., czyli o wyższości "po polsku" nad "po polskiemu".

Blogger czasem do mnie pisze. Najczęściej podpowiada. Np. że po naciśnięciu przycisku wyświetli mi się mój blog. Fajnie, że nie muszę się domyślać ani grać w grę: "Naciśnij a zobaczysz co się stanie". Tylko dlaczego jest napis: "Wyświetl bloga"?

Blogger ułatwia mi życie. Nie muszę kopiować każdego postu, który napisałam. Skrzętnie zapisywać komentarzy. W przyrodzie nic nie ginie, ale bity czasami przestają nieść takie a nie inne informacje. Blog potrafi zniknąć (na szczęście rzadko mu się to zdarza), więc warto mieć jego aktualną kopię.Pracowicie więc wchodzę do Ustawienia/Inne i mam dostępne Narzędzia bloga i linki do nich: Importuj bloga, Eksportuj bloga, Usuń bloga.


Tak mi to wszystko zamotało w głowie, że sama zaczęłam się chwalić: "Wiesz? Piszę bloga".

Magazyn Kuchnia też mnie informuje "Aby dodać wpis na bloga: Zaloguj się lub zarejestruj". Dodaję wpis do mojego blogu, ale lekko zgrzytam zębami.


Gramatyki polskiej uczyłam się dawno. Do dzisiaj jednak pamiętam, że czasowniki rządzą przypadkami. To musi być trudne dla cudzoziemców. Tak sobie wyobrażam. Trzeba się uczyć, że po czasowniku pisać trzeba użyć rzeczownika w bierniku (kogo? co?), natomiast jak zdarza nam się nie pisać, to wyskakuje dopełniacz (kogo? czego?). A więc - dwója bęc, nie zaczynamy zdania od a więc ;).

Nie piszę blogu (choć może tu jest też prawidłowo: bloga?) o modzie. Pisuję natomiast blog (na pewno nie bloga) kulinarny. Jeśli użyję narzędzia blogu, to wbrew temu, co wmawia mi blogger, mogę zaimportować, wyeksportować lub usunąć blog - nie bloga.

Blog ma rodzaj męski. Zgadza się. Nie jest jednak przystojnym mężczyzną, którego zaszczycam pytaniem kogo? w bierniku. Tak jak w przypadku stołu stosuję formę odpowiadającą pytaniu co?. Jak chcę go obejrzeć, bo mi się podoba, to wyświetlam blog. Niestety najpiękniejszego nawet mężczyzny wyświetlić nie umiem ;). Choć może...


Hm, mimo że w stroju basenowym, to chyba jednak nie ciacho :D.


Jak już pisałam: polskiej gramatyki uczyłam się dawno. Jeśli w czymś się pomyliłam, sprostujcie mnie proszę.  Przekonana chętnie przyznam rację.

Warto robić kopię (kogo? czego?) blogu. Bo wprawdzie nic w przyrodzie nie ginie, ale...

czwartek, 5 kwietnia 2012

Blenda złota, blenda srebrna, a może bez?

Eksperymentów ciąg dalszy. Jakoś tak jest, że jak robię zdjęcia, to nie potrafię skończyć. Ciągle mam ochotę czegoś spróbować i zobaczyć jaki przyniesie efekt. Tak było i tym razem. Pstrykałam aż skończyło mi się miejsce na karcie ;).
Robiłam zdjęcia do postu o zakwasie na żurek. Ułożyłam na tacy składniki, ożywiłam czerwoną rafią (mąka w zakwasie jest najważniejsza, więc ją podkreśliłam - ciekawe, czy ktoś na to zwrócił uwagę ;) ) i zaczęłam pstrykać. Jedno, drugie, trzecie... 
Takie było ze światłem zastanym - fajnym, nie za ostrym. Cienie nie wyszły bardzo mocne. Całkiem podobało mi się to zdjęcie. 


Mimo wszystko spróbowałam ze złotą "blendą". Umieściłam ją z prawego boku i pstryknęłam: 


To zdjęcie wydaje mi się jaśniejsze, cieplejsze, ma w sobie więcej miękkości. Chyba też jest bardziej przestrzenne, na co zwracała uwagę Adria w komentarzu przy czosnku. Złote doświetlenie sprawia, że wygląda trochę jak oświetlone słońcem. Podoba mi się bardziej niż to pierwsze.

Na koniec spróbowałam z "blendą" srebrną. Też ustawiłam ją z prawego boku. 


Od drugiego zdjęcia różni się odcieniem. Ten wydaje mi się bardziej naturalny. Wprawdzie jest większy cień w prawym górnym rogu tacy, ale to akurat mi nie przeszkadza - nie zaciemnia nic ważnego. To zdjęcie  wybrałam do umieszczenia w poście o zakwasie na żurek.

A ewidentny błąd jaki zrobiłam? Niestety zauważyłam go, jak już wszystkie zdjęcia były zrobione, wszystko pozwijałam, nie było już fajnego światła i nie miałam zupełnie czasu i ochoty zaczynać od początku. Otóż starałam się, żeby lewa krawędź tacy była równoległa do lewej krawędzi zdjęcia - to jest ok. Tylko nie zauważyłam, że przy takim kadrowaniu deska, która jest tłem, jest ustawiona w lekkim skosie, a powinna pionowo. Wyszedł zupełnie niepotrzebnie zygzak. Wprawdzie trzeba się powpatrywać i mam nadzieję, że tego nie zauważyliście, ale mi przeszkadza. No cóż, nauczyłam się kolejnej rzeczy. 
Nie zrozumcie mnie źle. Jeśli komuś takie skosy się podobają i robi tak z premedytacją, to wszystko ok. Mi wyszło przez przypadek, a uważam, że lepiej by wyglądało inaczej - ewidentne niedociągnięcie. 

Wszystkie zdjęcia robiłam aparatem Canon EOS 5D z obiektywem EF 50/1.8. Przysłona f/5.6.

Trzeba zawsze zwracać uwagę też na tło (nawet jak wydaje się neutralne, to może płatać figle). Nie tylko na to, co jest głównym tematem zdjęcia.